piątek, 26 października 2012

GRY: Guild Wars 2

Od premiery tego tytułu minęło już troszkę czasu, niestety nie miałem wcześniej okazji by opisać tu swoje wrażenia z gry. Dla nie znających tego tytułu powiem, że jest to gra MMORPG (czyli sieciowa gra rpg) w klimacie fantasy. Przed premierą w sieci pojawiała się cała masa informacji dotyczących tego tytułu. Rozbudzały one niesamowicie wyobraźnię i zapowiadały masę innowacji. Czy spełniły swoje obietnicę? Według mnie TAK!. Wcześniej grywałem już w sporą ilość gier MMORPG. Niestety z czasem stały się one powielaczem standardowego zestawu rozrywek. Były pełne zadań typu przynieś to z tam tąd, zabij x potworów, przynieś x rzeczy i tak w kółko. Człowiek zamiast czytać tekst o czym jest misja i co należy w niej zrobić, akceptował ją bez pomyślunku i szukał zielonej strzałki która wskaże mu cel który ma zabić (jeśli był na czerwono) lub z którym ma porozmawiać (jeśli jest zielony). Nie było to niczym dziwnym, bo cała historia nie miała znaczenia, kiedy i tak znów chodziło o to samo. Firmie Arena Net, twórcom Guild Warsa 2, udało się jednak to zmienić. Zamiast wciąż powtarzających się nudnych questów (misji) mamy tu tzw. Eventy. Występowały one już wcześniej w innych grach MMORPG, lecz były to specjalne misje na wyjątkowe okazję, święta, halloween czy inne tego typu. Tutaj mamy to wszędzie, w całym świecie gry i to bez przerwy. Jak jednak twórcom udało się to osiągnąć. Można by sądzić, że aby dało się coś takiego zrobić, cała masa programistów musiała by na okrągło wymyślać nowe przygody i w dodatku zajmować się każdym graczem z osobna. Nic bardziej mylnego. Arena Net co prawda stworzyła całe mnustwo takowych questów, jednak pojawiają się one w przemyślany sposób. Jeśli np armia centaurów atakuje miasto, to jeśli nikt go nie obroni, zajmą one je zwyczajnie i kolejną misją będzie odbicie go, lub obrona kolejnych najeżdżanych terenów. Nie tak jak w innych tego typu grach, że takowe centaury stały by pod miastem i czekały aż bohaterowie łaskawie wyjdą do nich je pozarzynać.  Misje takie pojawiają się w określonych rejonach świata i nigdy nie są czymś w pełni stałym. Biegnąc przez świat dostajemy nagle informację, że w okolicy odbywa się jakiś Event i w każdym momencie możemy podbiec i pomóc pozostałym graczom go wykonać lub po prostu biec dalej i skupić się na swoim celu podróży. W dodatku przygody te są na tyle wciągające, iż nie raz powstaje tendencja tzw kolejnego questa czyli "zrobię jeszcze tylko ten quest i już kończę grać", po czym po zrobieniu go, znów mówimy sobie, że zrobimy jeszcze tylko ten jeden.  Kolejną ogromną zaletą tego produktu jest zachowanie systemu płatności z prequela opisywanej tu gry. Mianowicie chodzi o płatność raz i nic więcej. Kupujesz grę w sklepie, jak każdą inną grę singiel player (dla pojedynczego gracza) i niczego więcej nie musisz płacić. Nie jest to też oszustwo jak w przypadku gier free-to-play gdzie niby możemy grać za darmo, jednak jest to bez celowe, bo tak naprawdę by coś więcej osiągnąć musimy zakupić masę przedmiotów za prawdziwą gotówkę. W Guild Wars 2 jest takowa możliwość, by kupić jakieś przedmioty za realne pieniądze, jednak jest też opcja by kupować je za dużą ilość pieniędzy z gry i nie są one tak potężne by dawać innym graczom jakąś specjalną przewagę. Następną pozytywną zmianą w stosunku do innych gier tego rodzaju jest awansowanie na kolejny poziom. W dosłownie każdej grze MMORPG o jakiej słyszałem zawsze działa to tak, iż im więcej doświadczenia zdobędziemy i im wyższy lvl osiągniemy tym więcej expa (doświadczenia) musimy nabić by awansować wyżej, tak by gra wydawała się stale trudniejsza i bardziej wymagająca. W GW2 skupiono się na przyjemności z zabawy, a nie graniu na siłę byle tylko dobić ten wyższy lvl. Każdy poziom zdobywa się w takim samym tempie jeśli walczy się na odpowiednich dla swojego poziomu terenach. Dzięki temu każdego dnia możemy awansować i mieć stałą satysfakcję z gry. Dodatkowo jeśli zdarzy nam się zginąć, nie tracimy jak w innych grach doświadczenia czy pieniędzy tylko wchodzimy w tryb walki o przetrwanie, a jedyną karą za śmierć, jest fakt, że musimy przenieść się do najbliższego portalu, lub czekać aż ktoś nas wskrzesi. Kolejną zmianą w GW2 jest traktowanie profesji postaci. Standardowo w tego typu grach królowała wielka trójca. Tank czyli postać biorąca na siebie obrażenia, dps czyli ktoś kto zadaje duże obrażenia w krótkim czasie oraz healer czyli ten co wszystkich leczy. Twórcy gry podeszli do tego inaczej. Tutaj każdy może działać tak w obronie, jak w ataku, nie tracąc przy tym swojej skuteczności. Nie istnieje też klasa postaci odpowiedzialna za leczenie, gdyż każdy bohater ma swoje skille lecznicze. Każdy może sam zadbać o swój tyłek :). Ogólnie gra ma całą masę zalet, świetna oprawa graficzna, rozbudowany system ekonomii, ilość towaru na rynku wpływa na jego cenę w sklepach, dużą różnorodność terenów czy questów. Na minus trzeba zaznaczyć ilość bugów które niestety jak na tak długo dopieszczany produkt zdarzają się o wiele zbyt często, jednak twórcy na bieżąco je naprawiają i naprawdę widać wprowadzane poprawki każdego dnia. Kolejnym minusem jest przymus płacenia za używanie teleportów. Oczywiście płacimy pieniędzmi z gry, jednak na dłuższą metę jest to dosyć bolesne. W dodatku w grze nie ma też jak narazie żadnych innych metod transportu, czyli żadnych wierzchowców. Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym elemencie tej gry który wciągnął mnie najbardziej. Mianowicie jest to WvWvW czyl World versus World versus World. W każdym momencie gry możemy przenieść się na inny teren w którym na bieżąco toczą się walki całych serverów. Nie jest to może aż taka niezwykła nowość i w nie jednej grze MMORPG taka opcja już była, jednak na pewno nie w tak rozbudowanej formie. Pamiętam, że czasem servery takowych gier zawieszały się przy prostych walkach dwóch zamków. Tutaj zaś mamy trzy ogromne wyspy, każda należąca na początku do innego servera i jedna mniejsza która jest ziemiami niczyimi. W innych grach walczymy o zamek, albo pomiędzy zamkami. Tutaj zaś podbijamy i bronimy raz za razem zamków, twierdz, obozów zaopatrzenia. Tak pomagamy wywarzając bramy miast, jak i niszcząc karawany z zaopatrzeniem do danych twierdz, dzięki czemu wrogowie nie naprawią bram, czy nie wybudują machin obronnych. Jest to jak dla mnie wręcz oddzielna gra w grze. Cały Guild Wars 2 wywarł na mnie świetne wrażenie i bardzo zachęcam wszystkich do zagrania :) Mój nick to Primerior, wojownik rasy charr... także do zobaczenia w grze :)




Poczuj klimat niezwykłej Tyrii :)

GRY: Savage World`s

W  poprzednim poście opowiedziałem wam o jednej ze swoich największych pasji jaką są papierowe gry rpg. W tym temacie za to chciałbym przedstawić wam jeden w systemów do takowych gier. Nazywa się on Savage World`s czyli w polskiej wersji Brawurowe Światy. System ten ma ogrom zalet. Najważniejszą z nich jest jego prostota. Posługujemy się w nim zestawem kostek cztero, sześcio,  ośmio, dziesięcio, dwunasto oraz czasami dwudziesto ściennych. Może się to już wydawać dużą ilością, jest to jednak standardowy zestaw kostek do gier rpg. Cała prostota polega na tym iż nasze statystyki takie jak siła, zręczność itp. określane są poziomem kostki np. k6 (czyli sześciościenna, taka jak do każdych gier planszowych) trudność wykonania testu to standardowo 4. Czyli dla przykładu jeśli chce przeskoczyć z murku na murek co wymaga zręczności rzucam kością np k6 i jeśli wypadnie 4 lub więcej to czynność mi się udała. Nic więcej, po prostu banał. Jeśli cała sytuacja jest bardziej skomplikowana, murki są dalej od siebie, albo jest ciemno, po prostu od wyniku rzutu odejmuje się modyfikatory np -1 za odległość i -2 za mrok. Oczywiście system ma więcej przydatnych zasad, jest on jednak nadal zachowany w prostocie i tak, że każdy zdoła go zrozumieć. Kolejną zaletą jest dostępność. Jest masa papierowych rpgów na rynku, Dungeons & Dragons, Warhammer, Neuroshima, Świat Mroku czy inne tego typu. Żeby jednak móc w nie zagrać zazwyczaj potrzeba chociaż podręcznika podstawowego.  W przypadku Savage World`s jednak, wystarczy tzw. Jazda Próbna, która jest za darmo dostępna w internecie. Jest to skrót zasad który zajmuje niecałe 16 stron pdf !!! Jak na wszystko co potrzeba do gry w danym systemie to niesamowicie mało. Nie są to jakieś zlewki, które bez pełnych zasad i tak nie dadzą się zrozumieć. Wszystko jest proste i logiczne. Następną ogromną zaletą tego systemu jest jego gigantyczna wręcz elastyczność. Rpgi, jak pisałem już wcześniej powinny pozwalać na zabawę w dowolnym klimacie. Niestety zazwyczaj chcąc zagrać w innych realiach trzeba uczyć się zasad i mechaniki gry na nowo. Savage World`s jednak jest samo w sobie już ogólną mechaniką. Pozwala on na zaadaptowanie zasad do dowolnych realiów i światów jakie sobie tylko można wyobrazić. Spowodowało to, iż w sieci jest cała masa wręcz konwersji innych gier rpgie na system SW (Savage World`s). Jedna mechanika pozwala grać we wszystko. Kolejną już zaletą, tak jest ich trochę ale ograniczę się do tych kilku, jest cena podręczników do tego systemu. Podstawowy podręcznik do gry kosztuje około 35zł co jest co najmniej dwukrotnie mniejszą kwotą od konkurencyjnych pozycji na rynku. Wersje elektroniczną w pdfie zaś można kupić już za 10zł, czego już chyba nie muszę komentować jeśli chodzi o opłacalność. Ogólnie rzecz mówiąc system jest prosty, łatwo dostępny, elastyczny i tani, a to i tak tylko garść jego zalet. Powoli staje się on coraz bardziej popularny w Polsce. Bardzo zachęcam do spróbowania rozgrywki z tą mechaniką i załączam też link do polskiej i zagranicznej głównej strony o Savage World`s oraz Jazdę próbną byście nie musieli jej już szukać sami  :)

Jazda Próbna
Głowna polska strona Savage World`s 
Strona główna Savages World`s 


Poniżej prezentuje przykładowe podręczniki z grami, lub zasadami opartymi o mechanikę Savage World`s. Już po samych okładkach widać jak wielką różnorodność daje ten system.





GRY: RPG, Role-Playing-Games, czyli daj się ponieść wyobraźni.

Witam po dłuuugiej przerwie :). Mógłbym to nazwać przerwą wakacyjną, jednak biorąc pod uwagę fakt iż dopiero co skończyłem praktyki trudno powiedzieć, żebym jakoś więcej wypoczywał. Mam nadzieję, że wam wakacje mijały powoli i były przepełnione rozrywkami. W każdym razie czas wrócić do tematu, czyli tym razem gier. Konkretniej zaś mówiąc gier fabularnych, czy jak kto woli papierowych gier rpg. RPG czyli Role-Playing-Games, są to w wolnym tłumaczenie gry w odgrywanie ról. Jest to niezwykła rozrywka, dająca masę radości, a przy tym nie wymagająca niczego poza własną wyobraźnią. Gry takowe działają następująco. Jest jedna osoba prowadząca grę, tak zwany Mistrz Gry (w skrócie MG). Tworzy on najpierw pewną historię, a później przedstawia ją graczom. Wcześniej ustala się w jakiej konwencji odbywać się będzie zabawa. Czy ma być to historia fantasy, science-fiction, detektywistyczna, w klimacie horroru, czy cokolwiek innego uczestnikom przyjdzie do głowy. Potem jak już wspominałem zostaje przedstawiona, w danych realiach, historia robiona przez MG, a sami gracze są bohaterami tej opowieści. Dla prostego przykładu. Powiedzmy, że ustaliłem z graczami, że sesja (czyli pojedyncza gra) będzie działa się w realiach baśni. Opowiadam więc graczom iż idą przez wielki las, szczegółowo opisuję co widzą, lub pozostawiam to bardziej ich wyobraźni. Po czym kontynuuje "Idziecie tak jakiś czas po czym odnajdujecie domek w lesie. Jest to domek niezwykły. Po bliższym przyjrzeniu się, spostrzegacie, iż cały jest zrobiony ze słodyczy. Najróżniejszych ciast, cukierków, tortów i torcików oraz wszelakich innych słodkości". Można się już domyślić którą bajkę w tym przypadku wybrałem. Jednak co w tym wszystkim robią gracze? Otóż im przypada rola bohaterów danej historii, w tym przypadku jak wiadomo Jasia i Małgosi. Czy tym razem pokonają starą Babą Jagę, a może jednak coś pójdzie nie tak? Może baśnie się przemieszają, a gdy cała sytuacja będzie miała się rozstrzygnąć, nagle do chatki wparuje wilk, wściekły gdyż hałasy zakłócają mu posiłek? Wszystko jest możliwe w świecie wyobraźni :) Oczywiście jest to tylko i wyłącznie przykład. Od was zależy w co będziecie chcieli zagrać. Może akurat widzieliście film lub przeczytaliście jakąś książkę która was zafascynowała i pobudziła waszą wyobraźnię. Może po seansie w kinie zastanawiacie się co zrobilibyście na miejscu głównego bohatera. Po co zgadywać? Niech ktoś z was stworzy podobna historię i pozwoli zagrać bohaterem z filmu czy książki, albo wymyślcie własne postacie z inną, niepowtarzalną historią. Pięknem gier rpg jest właśnie swoboda. W historiach możecie być kim chcecie i robić co chcecie, a przy tym przeżywać niezapomniane przygody. Teraz kilka słów w kwestii technicznej. Opisałem tutaj rpgi jako zabawę w której wystarczy sama wyobraźnia. W istocie tak jest. Wielu ludzi jednak jest bardziej wymagających i chciało by trochę urealnić swoje wizje. Dla takowych osób powstało właśnie całe mnóstwo podręczników i tzw. systemów z zasadami gdzie wszystko jest jasno opisane. Są tam zasady o tym jakimi rodzajami postaciami można grać, historie światów w których może dziać się akcja, bohaterowie danych krain, potwory, niezwykłe przedmioty i cała masa innych przydatnych materiałów, które bardzo ciekawie urozmaicają cała rozgrywkę. Część z was może też uznać, iż jest to zabawa raczej dla dzieci, lub co najwyżej nastolatków. Jednak czy w starszym wieku wasza wyobraźnia przestała pracować? Przestaliście marzyć o przygodach, o tym kim moglibyście być gdyby wszystko było możliwe? Każdy na pewno od czasu do czasu odpływa w wyobraźni, relaksując się przy tym. Gry rpg są dla wszystkich. Tak dla malutkich dzieci, jak i starszych ludzi. Niezależnie od wieku czy pasji zawsze można świetnie bawić się swoją wyobraźnią a gry rpg taką rozrywkę bardzo urozmaicają. Sam gram od jakiś 11 lat. Niektórzy mogli by pomyśleć, że taki staż jest trudny do osiągnięcia, jednak z tego co wiem, jest cała masa ludzi którzy grają całe od wczesnej młodości a są dużo starsi ode mnie. Jest to rozrywka dla całej rodziny, jak i dla znajomych. Można użyć tego nawet jako dobrej zabawy na przyjęciu, czy imprezie okolicznościowej. Zastosowań jest niezliczona ilość a korzyści są niezmienne, świetna zabawa i niezapomniana przygoda. Dla tych zaś którzy kiedyś mieli okazję zagrać i nie byli zbyt zachwyceni, polecam nie rezygnować i spróbować jeszcze raz, tylko z innym Mistrzem Gry. Uważam, że w takowych grach pierwsze sesje są bardzo ważne, bo dają pewne wyobrażenie o tym jak wygląda cała ta zabawa. Moje pierwsze przygody odbywały się z przyciemnionym światłem, rozpalonymi świecami i nastrojową muzyką w tlę....wiem, może to brzmi dość romantycznie, ale dawało niezapomniany klimat, a słuchając przy tym mrocznej opowieści z zapomnianego zamczyska pozwalało zapomnieć o całym świecie i sprawić iż pamiętam tamte wieczory jakby były wczoraj. Najważniejsze to dobrze się bawić i nie rezygnować gdy jakaś przygoda nie spodoba nam się tak bardzo jakbyśmy chcieli :) serdecznie polecam i pozdrawiam przyszłych i aktualnych RPGowców.

Dla dociekliwych zamieszczam link do definicji gier rpg z wikipedii :)
Definicja gier rpg według wiki

wtorek, 24 lipca 2012

INNY ŚWIAT: Rodzina


W moim życiu, odkąd pamiętam, zawsze było dużo różnych fascynacji. Na początku cechował mnie dosyć słomiany zapał więc bardzo często zmieniałem hobby. Efektem takich działań było dosyć szybkie poszerzanie się zakresu moich zainteresowań. Wiele z moich pasji fascynowało mnie, zadziwiało, wciągało, potem powszedniało, nudziło, by znów po jakimś czasie zafascynować. Między innymi dlatego postanowiłem założyć o tym blog, widząc jak różnorodne tematy pociągają mnie w życiu. Jednak jedna z pasji pozostała nie zmienna. Mianowicie rodzina. Ciepło rodzinnego domu zawsze było dla mnie ważne. Od dłuższego czasu zaś odczuwam jego zdwojoną ilość. Nic mnie tak nie fascynuje i nie przyciąga tak mocno jak moja ukochana żona Elizabeth i cudowny, radosny synek Wiktor. Każdego dnia obdarowują mnie uśmiechem. Zawsze mnie wspierają i robią wszystko by każda chwila w moim życiu była niezwykła i niepowtarzalna. Wiele razy wyobrażałem sobie jak mogło by wyglądać moje dorosłe życie. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że będzie w nim aż tyle szczęścia, że z moją żoną będę chciał dzielić się każdą myślą, spędzać z nią dosłownie każdą chwile, a choćby będąc razem i 24h/7 dni w tygodniu nigdy nie nudzić się jej towarzystwem. Tak się jednak stało i nie wiem komu za to dziękować, ale bardzo, bardzo dziękuję. Jeżeli zaś chodzi o synka, cóż w ogóle oczywiście kiedyś mogłem tylko zgadywać, że to będzie synek :) Wyrasta w rodzinie zafascynowanej światem wyobraźni, gier i zabaw. W zamian zaś śmiejąc się na cały głos sprawia, że serce chce wyskoczyć z piersi z radości. Kocham was bardzo, z całego serca ;*, każdego dnia tylko mocniej i mocniej ;* dziękuję wam, że jesteście w moim życiu ;* . Życzę każdemu by odnalazł w życiu tyle szczęścia ile mi było dane otrzymać :)




GRY: Bitewniaki Warhammer 40,000


Witam ponownie. Z góry wybaczcie za spore przerwy w umieszczaniu nowych postów, ale zacząłem praktyki i mam trochę mniej czasu na ich pisanie. W dziale GRY:Bitewniaki pragnę przedstawić kolejną z wielu pasji w moim życiu. Pierwszy raz z samym rodzajem gry zetknąłem się parę lat temu na obozie RPG-owym. Zacząłem od Fantasy Battle ale jakoś mnie szczególnie nie wciągnął. Moje nastawienie szybko się jednak zmieniło z kolejnymi wakacjami, gdy tym razem zagrałem w Warhammera 40k. W grze tej za pomocą niedużych figurek, symbolizujących poszczególne jednostki w naszej armii, rozgrywa się wielkie bitwy. Na początku myślałem sobie, że takie hobby jest bez sensu. Figurki są dosyć drogie, zwłaszcza gdy chce się mieć naprawdę czym grać. Do tego nie dość, że człowiek płaci tak duże pieniądze, to dostaje figurkę w kawałkach, czytaj sklej sobie i pomaluj sam. Kompletny bezsens. Jednak wszystko się ze sobą łączy. Spróbowałem klejenia i malowania figurki. Byłem pewien, że wyjdzie mi to tragicznie. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się to nadzwyczajnie proste i instynktowne. Wyszło na to, że człowiek o naprawdę niewielkim talencie malarskim, może pomalować figurkę w naprawdę przyjemny dla oka sposób. Po ukończeniu upiększania figurki, gdy człowiek włożył w nią tyle serca i pracy, do głowy przychodzi myśl, że szkoda, żeby tylko tak stała na półce. Chęć do gry pojawia się sama. Zobaczyć całą swoją pięknie pomalowaną armię w walce to wspaniałe doświadczenie. Wkładając wysiłek w tworzenie takich oddziałów w efekcie kończy się tym, iż człowiek czuje pewną więź ze swoim tworem. Chce się by nasza armia wygrywała kolejne bitwy pod naszym dowództwem jak żywi podwładni. Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę to osobiście uważam, że zasady, na początku, nie są zbyt proste. Ich ilość i złożoność momentami nieźle przytłacza. Jednak grając, człowiek zaczyna szybko zauważać w nich pewien sens i realizm, a co za tym idzie, dużo łatwiej jest je w tedy zapamiętać i zrozumieć. W pewnym momencie człowiek instynktownie dochodzi do wniosku, że tutaj powinien być jakiś test, czy dane działanie miało szanse się powieść. Ważne jest też żeby grać naprawdę dla przyjemności, a nie tylko z myślą o wygranej za wszelką cenę. W przeciwnym wypadku, nie dość, że nie zrozumiemy do końca o co w tej grze chodzi, to jeszcze popsuje się wrażenia z rozgrywki innym. Osobiście aktualnie w grze preferuje rasę zwaną Tau, bo tą też rasą grywam w Dawn of Wara, który jest grą PC stworzoną na podstawie opisywanego bitewniaka. Poza tym, pomijając pewien zwyczajny sentyment do owej rasy, jakoś tak osobiście bardzo lubię eliminować wroga z dużej odległości, zanim ten zdąży się zorientować, co jest dla owej frakcji bardzo charakterystyczne. Używać sprytu i zręczności zamiast tępej siły. Ze swojej strony polecam zakup zestawu startowego do gry "Inwazja na Czarną grań".W cenie około 300zł (w zależności od sklepu) mamy do dyspozycji właściwie wszystko co potrzebne by zacząć grę. Co prawda na rynku jest już 6 edycja zasad do tej gry, więc książeczka w zestawie jest troszkę nieaktualna, ale nie wiadomo też kiedy GW(Games Workshop) wyda kolejny zestaw startowy. Jeśli zaś ktoś nie jest co do tego kompletnie przekonany, to polecam po prostu wybranie się do lokalnego sklepu czy miejsca gdzie odbywają się gry w waszym mieście i pożyczenie figurek na czas rozgrywki w danym miejscu, tak by za darmo móc zobaczyć z czym to się je. Sądzę, że większość z was która spróbuje takiej rozrywki, pozostanie przy niej na długo :)



Zestaw startowy w Games Workshopie:
(Zawiera część figurek z obrazka powyżej).

poniedziałek, 9 lipca 2012

FILM: Mission Impossible - Ghost Protocol



Ile to już razy powielany był motyw tajnego agenta, czy to jakieś 00 czy kolejny tajniak FBI, CIA czy innej X agencji. W sumie w większości filmów sensacyjnych, musi pojawić się jakiś stróż prawa i porządku który ratuje to co jemu najbliższe. Jednak to co irytuje najbardziej to najczęściej ogromny fart bohatera. Jeden nabój i trzech wrogów....co za problem, strzeli w beczkę która wybuchnie i po sprawie, a jeśli będzie pusta....to na pewno rykoszet wszystkich zabije po kolei. Nic nadzwyczajnego. Filmy z serii Mission Imposible nie były wyjątkiem od tej reguły. Bo to przecież taka norma, trzymać się jedną ręką skały, kilometr czy dwa nad ziemią i odbierać sobie telefon jak gdyby nigdy nic. W czasie w jakim zdążyły pojawić się trzy pierwsze części, na pewno produkcja ta znalazła kilku antyfanów, którzy myśląc o niej słyszą w głowie głośne imposible too watch. Osobiście lubię filmy sensacyjne, więc nie jestem jednym z nich, aczkolwiek wraz z nadejściem 4 części omawianego tytułu, ogarnęła mnie nadzieja, na pewne odświeżenie gatunku. Na początku spodziewałem się, kolejnej serii brawurowych wyczynów, standardowo zwieńczonych tępym fartem i banalnie prostym wyjściem bohatera z problemu. Już jednak w pierwszych fragmentach filmu coś idzie nie tak. Najprostszy plan chwile po rozpoczęciu, już bierze w łeb. Z czasem zaś jest tych porażek i problemów coraz więcej i więcej. Kiedy normalnie ogląda się tego rodzaju film, człowiek myśli sobie "na pewno mu się nie uda, bez jaj, nie przeskoczy 20 metrów z dachu na dach"....a jednak.... Tym razem za to, widz jest wciąż zmuszany do zmiany nastawienia. Cały czas do głowy przychodzi "no tym razem, już na pewno się uda, jest sprzęt, dobry plan, zgrana ekipa"....a jednak... :). Film dzięki tym ciągłym problemom i porażkom ogląda się świetnie i jedyne co mąci umysł w trakcie jego oglądania, to myśl, co jeszcze może pójść nie tak? Oczywiście nie obyło się bez kilku, wyssanych z palca scen, jednak fart bohaterów polega głównie na tym, że w ogóle dotrwali do końca misji :P. Serdecznie zachęcam do obejrzenia, nawet antyfanów produkcji :) naprawdę warto.


Trailer który, od razu zaznaczę, pokazuje naprawdę mały procent akcji jaka znajduje się w filmie.

sobota, 30 czerwca 2012

FILM: Skazani na Shawshank

Dramat nigdy nie był moim ulubionym gatunkiem filmowym. Film ten jednak pokazał mi, że nie musi to być wcale, nudny, ckliwy, dołujący temat, jak sądziłem wcześniej. Produkcja stworzona na podstawie powieści Stephena Kinga, budząca emocje chyba nawet w najtwardszych sercach. Historia opowiada o niesprawiedliwie osądzonym i osadzonym w więzieniu bankierze. Jego życie już wcześniej wydaje się popaść w ruinę, więc gdy zasiada w więziennej celi, nie widać po nim już żadnych, większych emocji. Początkowo bohater stara się jakoś z tym wszystkim pozbierać i zwyczajnie przetrwać. Z czasem jednak, budzi się on do życia, widząc dla siebie nową szansę. Jak się okazuje znajomość prawa i finansów, potrafi zjednać sobie wiele osób. Nie chcę streszczać tu całego filmu lecz serdecznie go polecić i naprawdę mocno zachęcam każdego do obejrzenia. Osobiście jest to jeden z moich ulubionych filmów. Piszę to jako pewnego rodzaju hołd z mojej strony dla tego dzieła. Oglądałem go chyba z 10 razy i nigdy mi się naprawdę nie znudził :) Już na samym początku człowiek czuje niesmak do wymiaru sprawiedliwości, za wsadzenie do paki kogoś kto już ma zmarnowane życie, a do tego siedzi za niewinność, za to, że mimo wszystko nigdy do końca się nie poddał. Zaś jego wielka ucieczka w każdej minucie sprawia, że człowiek mocniej zaciska kciuki i cicho szepcze w głowie "uda Ci się", "uda Ci się", "kurczę naprawdę Ci się uda". Emocje nagradzające każdą obejrzaną minutę filmu :) Jeszcze raz gorąco
 zachęcam.