piątek, 26 października 2012

GRY: Guild Wars 2

Od premiery tego tytułu minęło już troszkę czasu, niestety nie miałem wcześniej okazji by opisać tu swoje wrażenia z gry. Dla nie znających tego tytułu powiem, że jest to gra MMORPG (czyli sieciowa gra rpg) w klimacie fantasy. Przed premierą w sieci pojawiała się cała masa informacji dotyczących tego tytułu. Rozbudzały one niesamowicie wyobraźnię i zapowiadały masę innowacji. Czy spełniły swoje obietnicę? Według mnie TAK!. Wcześniej grywałem już w sporą ilość gier MMORPG. Niestety z czasem stały się one powielaczem standardowego zestawu rozrywek. Były pełne zadań typu przynieś to z tam tąd, zabij x potworów, przynieś x rzeczy i tak w kółko. Człowiek zamiast czytać tekst o czym jest misja i co należy w niej zrobić, akceptował ją bez pomyślunku i szukał zielonej strzałki która wskaże mu cel który ma zabić (jeśli był na czerwono) lub z którym ma porozmawiać (jeśli jest zielony). Nie było to niczym dziwnym, bo cała historia nie miała znaczenia, kiedy i tak znów chodziło o to samo. Firmie Arena Net, twórcom Guild Warsa 2, udało się jednak to zmienić. Zamiast wciąż powtarzających się nudnych questów (misji) mamy tu tzw. Eventy. Występowały one już wcześniej w innych grach MMORPG, lecz były to specjalne misje na wyjątkowe okazję, święta, halloween czy inne tego typu. Tutaj mamy to wszędzie, w całym świecie gry i to bez przerwy. Jak jednak twórcom udało się to osiągnąć. Można by sądzić, że aby dało się coś takiego zrobić, cała masa programistów musiała by na okrągło wymyślać nowe przygody i w dodatku zajmować się każdym graczem z osobna. Nic bardziej mylnego. Arena Net co prawda stworzyła całe mnustwo takowych questów, jednak pojawiają się one w przemyślany sposób. Jeśli np armia centaurów atakuje miasto, to jeśli nikt go nie obroni, zajmą one je zwyczajnie i kolejną misją będzie odbicie go, lub obrona kolejnych najeżdżanych terenów. Nie tak jak w innych tego typu grach, że takowe centaury stały by pod miastem i czekały aż bohaterowie łaskawie wyjdą do nich je pozarzynać.  Misje takie pojawiają się w określonych rejonach świata i nigdy nie są czymś w pełni stałym. Biegnąc przez świat dostajemy nagle informację, że w okolicy odbywa się jakiś Event i w każdym momencie możemy podbiec i pomóc pozostałym graczom go wykonać lub po prostu biec dalej i skupić się na swoim celu podróży. W dodatku przygody te są na tyle wciągające, iż nie raz powstaje tendencja tzw kolejnego questa czyli "zrobię jeszcze tylko ten quest i już kończę grać", po czym po zrobieniu go, znów mówimy sobie, że zrobimy jeszcze tylko ten jeden.  Kolejną ogromną zaletą tego produktu jest zachowanie systemu płatności z prequela opisywanej tu gry. Mianowicie chodzi o płatność raz i nic więcej. Kupujesz grę w sklepie, jak każdą inną grę singiel player (dla pojedynczego gracza) i niczego więcej nie musisz płacić. Nie jest to też oszustwo jak w przypadku gier free-to-play gdzie niby możemy grać za darmo, jednak jest to bez celowe, bo tak naprawdę by coś więcej osiągnąć musimy zakupić masę przedmiotów za prawdziwą gotówkę. W Guild Wars 2 jest takowa możliwość, by kupić jakieś przedmioty za realne pieniądze, jednak jest też opcja by kupować je za dużą ilość pieniędzy z gry i nie są one tak potężne by dawać innym graczom jakąś specjalną przewagę. Następną pozytywną zmianą w stosunku do innych gier tego rodzaju jest awansowanie na kolejny poziom. W dosłownie każdej grze MMORPG o jakiej słyszałem zawsze działa to tak, iż im więcej doświadczenia zdobędziemy i im wyższy lvl osiągniemy tym więcej expa (doświadczenia) musimy nabić by awansować wyżej, tak by gra wydawała się stale trudniejsza i bardziej wymagająca. W GW2 skupiono się na przyjemności z zabawy, a nie graniu na siłę byle tylko dobić ten wyższy lvl. Każdy poziom zdobywa się w takim samym tempie jeśli walczy się na odpowiednich dla swojego poziomu terenach. Dzięki temu każdego dnia możemy awansować i mieć stałą satysfakcję z gry. Dodatkowo jeśli zdarzy nam się zginąć, nie tracimy jak w innych grach doświadczenia czy pieniędzy tylko wchodzimy w tryb walki o przetrwanie, a jedyną karą za śmierć, jest fakt, że musimy przenieść się do najbliższego portalu, lub czekać aż ktoś nas wskrzesi. Kolejną zmianą w GW2 jest traktowanie profesji postaci. Standardowo w tego typu grach królowała wielka trójca. Tank czyli postać biorąca na siebie obrażenia, dps czyli ktoś kto zadaje duże obrażenia w krótkim czasie oraz healer czyli ten co wszystkich leczy. Twórcy gry podeszli do tego inaczej. Tutaj każdy może działać tak w obronie, jak w ataku, nie tracąc przy tym swojej skuteczności. Nie istnieje też klasa postaci odpowiedzialna za leczenie, gdyż każdy bohater ma swoje skille lecznicze. Każdy może sam zadbać o swój tyłek :). Ogólnie gra ma całą masę zalet, świetna oprawa graficzna, rozbudowany system ekonomii, ilość towaru na rynku wpływa na jego cenę w sklepach, dużą różnorodność terenów czy questów. Na minus trzeba zaznaczyć ilość bugów które niestety jak na tak długo dopieszczany produkt zdarzają się o wiele zbyt często, jednak twórcy na bieżąco je naprawiają i naprawdę widać wprowadzane poprawki każdego dnia. Kolejnym minusem jest przymus płacenia za używanie teleportów. Oczywiście płacimy pieniędzmi z gry, jednak na dłuższą metę jest to dosyć bolesne. W dodatku w grze nie ma też jak narazie żadnych innych metod transportu, czyli żadnych wierzchowców. Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym elemencie tej gry który wciągnął mnie najbardziej. Mianowicie jest to WvWvW czyl World versus World versus World. W każdym momencie gry możemy przenieść się na inny teren w którym na bieżąco toczą się walki całych serverów. Nie jest to może aż taka niezwykła nowość i w nie jednej grze MMORPG taka opcja już była, jednak na pewno nie w tak rozbudowanej formie. Pamiętam, że czasem servery takowych gier zawieszały się przy prostych walkach dwóch zamków. Tutaj zaś mamy trzy ogromne wyspy, każda należąca na początku do innego servera i jedna mniejsza która jest ziemiami niczyimi. W innych grach walczymy o zamek, albo pomiędzy zamkami. Tutaj zaś podbijamy i bronimy raz za razem zamków, twierdz, obozów zaopatrzenia. Tak pomagamy wywarzając bramy miast, jak i niszcząc karawany z zaopatrzeniem do danych twierdz, dzięki czemu wrogowie nie naprawią bram, czy nie wybudują machin obronnych. Jest to jak dla mnie wręcz oddzielna gra w grze. Cały Guild Wars 2 wywarł na mnie świetne wrażenie i bardzo zachęcam wszystkich do zagrania :) Mój nick to Primerior, wojownik rasy charr... także do zobaczenia w grze :)




Poczuj klimat niezwykłej Tyrii :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz