W moim życiu, odkąd pamiętam, zawsze było dużo różnych fascynacji. Na początku cechował mnie dosyć słomiany zapał więc bardzo często zmieniałem hobby. Efektem takich działań było dosyć szybkie poszerzanie się zakresu moich zainteresowań. Wiele z moich pasji fascynowało mnie, zadziwiało, wciągało, potem powszedniało, nudziło, by znów po jakimś czasie zafascynować. Między innymi dlatego postanowiłem założyć o tym blog, widząc jak różnorodne tematy pociągają mnie w życiu. Jednak jedna z pasji pozostała nie zmienna. Mianowicie rodzina. Ciepło rodzinnego domu zawsze było dla mnie ważne. Od dłuższego czasu zaś odczuwam jego zdwojoną ilość. Nic mnie tak nie fascynuje i nie przyciąga tak mocno jak moja ukochana żona Elizabeth i cudowny, radosny synek Wiktor. Każdego dnia obdarowują mnie uśmiechem. Zawsze mnie wspierają i robią wszystko by każda chwila w moim życiu była niezwykła i niepowtarzalna. Wiele razy wyobrażałem sobie jak mogło by wyglądać moje dorosłe życie. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że będzie w nim aż tyle szczęścia, że z moją żoną będę chciał dzielić się każdą myślą, spędzać z nią dosłownie każdą chwile, a choćby będąc razem i 24h/7 dni w tygodniu nigdy nie nudzić się jej towarzystwem. Tak się jednak stało i nie wiem komu za to dziękować, ale bardzo, bardzo dziękuję. Jeżeli zaś chodzi o synka, cóż w ogóle oczywiście kiedyś mogłem tylko zgadywać, że to będzie synek :) Wyrasta w rodzinie zafascynowanej światem wyobraźni, gier i zabaw. W zamian zaś śmiejąc się na cały głos sprawia, że serce chce wyskoczyć z piersi z radości. Kocham was bardzo, z całego serca ;*, każdego dnia tylko mocniej i mocniej ;* dziękuję wam, że jesteście w moim życiu ;* . Życzę każdemu by odnalazł w życiu tyle szczęścia ile mi było dane otrzymać :)
wtorek, 24 lipca 2012
INNY ŚWIAT: Rodzina
W moim życiu, odkąd pamiętam, zawsze było dużo różnych fascynacji. Na początku cechował mnie dosyć słomiany zapał więc bardzo często zmieniałem hobby. Efektem takich działań było dosyć szybkie poszerzanie się zakresu moich zainteresowań. Wiele z moich pasji fascynowało mnie, zadziwiało, wciągało, potem powszedniało, nudziło, by znów po jakimś czasie zafascynować. Między innymi dlatego postanowiłem założyć o tym blog, widząc jak różnorodne tematy pociągają mnie w życiu. Jednak jedna z pasji pozostała nie zmienna. Mianowicie rodzina. Ciepło rodzinnego domu zawsze było dla mnie ważne. Od dłuższego czasu zaś odczuwam jego zdwojoną ilość. Nic mnie tak nie fascynuje i nie przyciąga tak mocno jak moja ukochana żona Elizabeth i cudowny, radosny synek Wiktor. Każdego dnia obdarowują mnie uśmiechem. Zawsze mnie wspierają i robią wszystko by każda chwila w moim życiu była niezwykła i niepowtarzalna. Wiele razy wyobrażałem sobie jak mogło by wyglądać moje dorosłe życie. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że będzie w nim aż tyle szczęścia, że z moją żoną będę chciał dzielić się każdą myślą, spędzać z nią dosłownie każdą chwile, a choćby będąc razem i 24h/7 dni w tygodniu nigdy nie nudzić się jej towarzystwem. Tak się jednak stało i nie wiem komu za to dziękować, ale bardzo, bardzo dziękuję. Jeżeli zaś chodzi o synka, cóż w ogóle oczywiście kiedyś mogłem tylko zgadywać, że to będzie synek :) Wyrasta w rodzinie zafascynowanej światem wyobraźni, gier i zabaw. W zamian zaś śmiejąc się na cały głos sprawia, że serce chce wyskoczyć z piersi z radości. Kocham was bardzo, z całego serca ;*, każdego dnia tylko mocniej i mocniej ;* dziękuję wam, że jesteście w moim życiu ;* . Życzę każdemu by odnalazł w życiu tyle szczęścia ile mi było dane otrzymać :)
GRY: Bitewniaki Warhammer 40,000

Zestaw startowy w Games Workshopie:
(Zawiera część figurek z obrazka powyżej).
poniedziałek, 9 lipca 2012
FILM: Mission Impossible - Ghost Protocol
Ile to już razy powielany był motyw tajnego agenta, czy to jakieś 00 czy kolejny tajniak FBI, CIA czy innej X agencji. W sumie w większości filmów sensacyjnych, musi pojawić się jakiś stróż prawa i porządku który ratuje to co jemu najbliższe. Jednak to co irytuje najbardziej to najczęściej ogromny fart bohatera. Jeden nabój i trzech wrogów....co za problem, strzeli w beczkę która wybuchnie i po sprawie, a jeśli będzie pusta....to na pewno rykoszet wszystkich zabije po kolei. Nic nadzwyczajnego. Filmy z serii Mission Imposible nie były wyjątkiem od tej reguły. Bo to przecież taka norma, trzymać się jedną ręką skały, kilometr czy dwa nad ziemią i odbierać sobie telefon jak gdyby nigdy nic. W czasie w jakim zdążyły pojawić się trzy pierwsze części, na pewno produkcja ta znalazła kilku antyfanów, którzy myśląc o niej słyszą w głowie głośne imposible too watch. Osobiście lubię filmy sensacyjne, więc nie jestem jednym z nich, aczkolwiek wraz z nadejściem 4 części omawianego tytułu, ogarnęła mnie nadzieja, na pewne odświeżenie gatunku. Na początku spodziewałem się, kolejnej serii brawurowych wyczynów, standardowo zwieńczonych tępym fartem i banalnie prostym wyjściem bohatera z problemu. Już jednak w pierwszych fragmentach filmu coś idzie nie tak. Najprostszy plan chwile po rozpoczęciu, już bierze w łeb. Z czasem zaś jest tych porażek i problemów coraz więcej i więcej. Kiedy normalnie ogląda się tego rodzaju film, człowiek myśli sobie "na pewno mu się nie uda, bez jaj, nie przeskoczy 20 metrów z dachu na dach"....a jednak.... Tym razem za to, widz jest wciąż zmuszany do zmiany nastawienia. Cały czas do głowy przychodzi "no tym razem, już na pewno się uda, jest sprzęt, dobry plan, zgrana ekipa"....a jednak... :). Film dzięki tym ciągłym problemom i porażkom ogląda się świetnie i jedyne co mąci umysł w trakcie jego oglądania, to myśl, co jeszcze może pójść nie tak? Oczywiście nie obyło się bez kilku, wyssanych z palca scen, jednak fart bohaterów polega głównie na tym, że w ogóle dotrwali do końca misji :P. Serdecznie zachęcam do obejrzenia, nawet antyfanów produkcji :) naprawdę warto.
Subskrybuj:
Posty (Atom)